Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 17 września 2012

dwie strony berlińskiego kulturforum

jest w berlinie takie miejsce niedaleko oszklonego placu poczdamskiego, które pełni w mieście funkcję starogreckiej agory. kulturforum, ogromny plac zaprojektowany i wykonany w latach 50. i 60. XX wieku, mieści nie tylko nowoczesny budynek filharmonii, ale także neoromański kościół św. mateusza przypominający architekturę z czasów świetności cesarza ottona. jednak - z mojego punktu widzenia - najciekawszym obiektem na kulturforum są muzea - zawierające zbiory od rzemiosła i sztuki dekoracyjnej, przez ryciny i grafiki, po malarstwo nowożytne i sztukę współczesną.

gemäldegalerie




nie będzie jednak zaskakującym, jeśli poświęcimy najwięcej uwagi galerii, której zbiorami chciałaby poszczycić się niejedna taka instytucja w europie. kolekcja muzeum opiera się na malarstwie starych mistrzów, obrazach zbieranych przez kolejnych władców pruskich od fryderyka wielkiego począwszy. to dzięki kosmopolitycznym zapatrzeniom tego króla możemy dzisiaj podziwiać na ścianach galerii okazy malarstwa francuskiego, jak również dzieła XVII-wiecznych mistrzów holenderskich i flamandzkich. w muzeum nie brakuje jednak dzieł znacznie starszych, ale też i późniejszych, o czym można przekonać się nawet po krótkim spacerze po skomplikowanych labiryntach galerii.

i tak podążając w kierunku przeciwnym do sugerowanego w przewodnikach można już w pierwszej sali spotkać płótna włoskiego mistrz okresu quattrocenta, sandro botticellego. na przeciwko wejścia wisi okazałe tondo przedstawiające madonnę z dzieciątkiem i ośmioma aniołami. jest to dzieło niemal charakterystyczne dla późniejszej twórczości malarza - zarówno kształt obrazu jak i jego temat będzie często powtarzany (chociażby w kompozycjach z janem chrzcicielem), jako echo płomiennych kazań charyzmatycznego dominikanina savonaroli, który wielu malarzy hołdujących pięknu antycznego ciała przekonał do zniszczenia wcześniejszych dzieł. smutna, niemal obolała młoda matka boska daleka jest od zmysłowej wenus czy szczęśliwej wiosny, do których przyzwyczaił nas artysta. trzyma na kolanach duże, jakby zbyt ciężkie dzieciątko, a dookoła niej ustawieni są aniołowie z liliami i księgą, które stanowią symbole czystości maryi i wypełnianego dzięki niej proroctwa. postaci ustawione są bardzo ściśle, wydaje się wręcz, że nie mieszczą się w obrazie, stanowiąc kontrast dla pustego skrawka nieba, z którego wysuwają się dłonie nakładające koronę na głowę maryi. 

Sandro Botticelli, Madonna z Dzieciątkiem i ośmioma aniołami, ok. 1482

Sandro Botticelli, Portret Simonetty Vespucci

ta sama sala prezentuje jednak, jakby dla porównania, szkic do narodzin wenus, a także św. sebastian i piękny profilowy portret simonetty vespucci. to jednak nie koniec atrakcji malarstwa włoskiego - w sali obok możemy zobaczyć giotta zaśnięcie najświętszej marii panny, a dalej płótna masaccia i jego "rówieśnika" simona martiniego i jego następców: fra angelico (sąd ostateczny) czy fra filippo lippi.

Giotto di Bondone, Zaśnięcie Najświętszej Marii Panny, ok. 1310

jeśli chodzi o późniejsze malarstwo włoskie, to mogą zaskoczyć nas mniej znane płótna tycjana czy belliniego, a także madonny rafaela. najbardziej uroczym i przykuwającym uwagę płótnem ze zbiorów malarstwa włoskiego jest jednak mały chłopiec ze skrzydełkami caravaggia, górnolotnie nazywany łacińską frazą amor vincit omnia albo po prostu zwycięskim erosem. niezależnie od tytułu będzie to ten sam cudownie roześmiany chłopiec wdzięczący się frontalnie do widza z pęczkiem strzał w ręku i zadziornym uśmiechem na ustach, przypominając niejako anioła z rzeźby berniniego ekstaza św. teresy. jest to płótno prezentujące świetność caravaggia - mleczne, niemal wyrzeźbione z kamienia piękne męskie ciało (będące aluzją do figury ze sklepienia sykstyńskiego) z chłopięcą główką wyłania się z mroku wraz ze wszelkimi atrybutami, jako alegoria miłości zwyciężającej wszystko - wartości materialne, bogactwo, śmierć. dramatyczna maniera tenebrosa (= wydobycie postaci z mroku za pomocą ostrego świałocienia). 

Michelangelo Merisi da Caravaggio, Zwycięski Eros, 1602

zbiory muzeum zawierają również pokaźną ilość obrazów niderlandzkich epoki wczesnego renesansu i baroku. wielu z prezentowanych w galerii artystów miało duży wpływ na twórczość niemiecką, której okazy przede wszystkim zapełniają ściany muzeum, mamy do czynienia z wielkimi nazwiskami: robert campin, hugo van der goes, rogier van der weyden i oczywiście jan van eyckdo perełek należy także obraz pietera bruegla starszego z serii przysłowia niderlandzkie, które w muzeum można odczytać dzięki specjalnej rozpisce dawnych i dzisiejszych przysłów zilustrowanych na obrazie niderlandzkiego malarza.

 przykładem subtelności i jednocześnie genialnej precyzji malarzy północy jest obraz hugo van der goesa. ołtarz monforte (pokłon trzech króli) zdradza zainteresowanie sposobem malowania włoskiego, ale z zastosowaniem północnej techniki olejnej. widzimy pieczołowicie odmalowane szczegóły ubioru i rekwizytów współczesnych artyście, a mających oddać realizm sceny biblijnej. przypatrując się uważnie twarzom postaci dostrzegamy ważną cechę północnego renesansu - nie ma tu nic z naśladowania antycznego ideału piękna, jest natomiast dogłębna analiza ludzkiego portretu i szczerość nadająca dziełu niezwykły charakter.

Hugo van der Goes, Pokłon Trzech Króli, 1470

nie sposób nie wymienić także mistrzów późniejszego malarstwa północnego. muzeum prezentuje dużą kolekcję dzieł dwóch dum niemieckiego malarstwa: hansa holbeina i albrechta durera. z obrazów tego drugiego na uwagę zasługuje madonna z dzieciątkiem i czyżykiem - odbiegająca od obrazów i grafik, które pozostawił po sobie artysta, nieco odpychająca swoją "topornością", ale za to bardzo ciekawa pod względem kolorystycznym. dalsze galerie prezentują malarstwo flamandzkie z rubensem na czele, ale także skromne, ale jakże ciekawe dzieła baroku holenderskiego. poza autoportretem rembrandta i jego zuzanną w kąpieli, można zobaczyć jedno dzieło vermeera pt. para pijąca wino. widzimy typowe dla tego czasu holenderskie wnętrze z ładnymi meblami, bogato zdobionym lustrem i pięknym witrażem, przez które wdziera się do surowego pomieszczenia smuga światła podkreślająca sylwetki pary siedzącej przy stole. oboje ubrani są dość zamożnie i oddają się przyjemności spożywania alkoholu, choć ich ruchy (szczególnie siedzącej kobiety) wydają się sztuczne, niemal lalkowate - być może dlatego, że jako młoda dziewczyna wychowana w surowej religii protestanckiej wie, że niestosownym jest przebywanie sam na sam z mężczyzną. dzięki ustawieniu naprzeciwko światła, stroje postaci nabierają niezwykłej barwy i świetlistości, a materiały dają wrażenie prawdziwej miękkości.

Johannes Vermeer, Para pijąca wino, 1661

podobny nastrój ma wiszące tuż obok płótno mniej znanego holenderskiego artysty, gerarda ter borcha pt. napomnienie ojcowskie. jest to scena rodzajowa z udziałem trzech osób; mężczyzna i kobieta ubrani w bogate stroje siedzą na krzesłach przodem do postaci, którą widz może zobaczyć tylko od tyłu. jest ona jednak centrum kompozycji, a uwagę zwraca piękną suknią, w jaką odział ją artysta, ponoć znany z malowania bardziej strojów niż postaci dla podkreślenia umiejętności odtwarzania błysku prawdziwego jedwabiu na obrazie. 

Gerard ter Borch, Napomnienie ojcowskie, 1654

z kolekcji XVII-wiecznego malarstwa holenderskiego wyróżnia się również czarownica z haarlemu fransa halsa, niezwykle żywo odmalowana stara i brzydka kobieta z sową na ramieniu, przypominająca raczej pirata niż zwykłą mieszkankę haarlemu, lecz właśnie może poprzez swój przerażający wygląd nazwana czarownicą.

Frans Hals, Czarownica z Haarlemu, 1630

neue nationalgalerie



Barnett Newman, Złamany Obelisk, 1968

po drugiej stronie kulturforum znajduje się sztuce całkowicie odmienna od tej prezentowanej w berlińskiej galerii malarstwa. już z zewnątrz widać, że oszklony budynek prezentuje dzieła sztuki współczesnej - zapowiada to park rzeźb, wśród których nietrudno zauważyć dzieła newmana i alexandra caldera. cała galeria mieści się na piętrze -1, co daje ciekawe wrażenie, kiedy wchodzi się do muzeum i na pierwszy rzut oka nic w nim nie ma. jednak zjeżdżając już w dół widzimy zapowiedź świetnej kolekcji sztuki dzisiejszej - na odpoczywających gości czekają oryginalne (?) fotele barcelona projektu ludwiga mies van der rohe, a na ścianach już pierwsze dzieła z wystawy czasowej. choć pierwsza sala wystawy stałej nie wydaje się powalająca, bo prezentuje płótna próbujące naśladować/ być inspirowane action paintingiem lub po prostu nawiązują gorzej lub lepiej do malarstwa drugiej połowy XX wieku, to już kolejne pokoje z instalacjami przykuwają uwagę. można sobie obejrzeć bardzo ciekawą rzeźbę picassa.

Pablo Picasso, Ptak

można tam również obejrzeć perełki popartu - głównie twórczość roya lichtensteina i andy'ego warhola. praca tego pierwszego stylistycznie przypomina portret z późnego okresu kubistycznego picassa, natomiast kolorystycznie nawiązuje do charakterystycznej dla lichtensteina techniki - sitodruku z zastosowaniem intensywnych barw podstawowych: żółci, błękitów, czerwieni obwiedzionych grubym czarnym konturem zapożyczonym z komiksów. praca warhola widoczna jest natomiast na całej ścianie - jest to barwna tapeta przedstawiająca azjatów przy pracy. z większych prac wyróżnia się podwójny elvis i krzesło elektryczne. jeśli chodzi o kolekcję prac warhola w berlinie, to stanowczo więcej jest ich w hamburger banhof museum [notabene znajduje się tam ładna kolekcja instalacji i wyświetlanych w telewizorach performensów josepha beuysa, a także dzieła polskiego artysty romana opałki].
bardzo interesująca była instalacja (?) thomasa bayrle'a, niemieckiego artysty tworzącego dzieła sztuki z małych elementów. w neue nationalgalerie znajduje się podobizna mao utworzona z małych ludzików, które po jakimś czasie zmieniają układ, by stworzyć czerwoną gwiazdę na białym tle. bardzo interesujące!

Andy Warhol, tapeta z Neue Nationalgalerie


Thomas Bayrle, Mao, 1996, wersja pośrednia, detal

w tej samej sali można było obejrzeć teledysk do all you need is love the beatles oraz zobaczyć duże płótno islandzkiego postmodernisty kojarzonego z poo-artem - erró. jego wizytówką są obrazy wykorzystujące motywy znane szerokiej opinii publicznej, często dopuszcza się on "przerabiania" znanych dzieł sztuki lub wręcz kopiowania ich w innej tematyce. obraz znajdujący się w neue nationagalerie zatytułowany jest narodziny hitlera i taką właśnie historię opowiada - płótno przepełnione jest ekspresją, dominującym elementem są przekrwione, wręcz krzyczące ludzkie i zwierzęce oczy, pomiędzy które wplecione są embriony i postaci nawiązujące do hitlera lub bliskich mu osób. choć obiektywnie można by zaliczyć sztukę erró do kiczu (bo tak jest często określana), jest w niej jednak coś nowego, świeżego, po prostu innego.

Erró, Narodziny Hitlera

w galerii można zobaczyć także obrazy francisa bacona, cy twombly'ego, marka rothki, yvesa kleina, rzeźby henry moore'a, alberto giacometti'ego czy instalacje sol de witta czy nam june paika