wtorek, 3 sierpnia 2010

national gallery w skrócie

national gallery może poszczycić się ogromną kolekcją malarstwa od xii do końca xix wieku liczącą około 2300 obrazów mniej lub bardziej ważnych w historii sztuki.
niestety, aby całkowicie i dogłębnie nacieszyć oczy tymi wspaniałymi dziełami, należałoby spędzić tam kilka dni, jednak nie mnie dano taką okazję. oto krótkie sprawozdanie z godzinnego biegania po kilkunastu salach w celu zapamiętania migawek oraz zatrzymania się przy najważniejszych (z punku widzenia historii sztuki) obrazów.

*kolejność przypadkowa, niechronologiczna, chaotyczna. jak to zwiedzanie muzeum na szybko.*

national gallery


największy zbiór galerii to obrazy okresu impresjonizmu, w tym dzieła vincenta van gogha. już wchodząc do pokoju impresjonizmu widać, że różni się od pozostałych większym zagęszczeniem turystów. z dala powala swoim imponującym rozmiarem płótno francuskiego neoimpresjonisty, twórcy pointylizmu, georges'a seurata kąpiel w asnières. podobno malując ten obraz, seurat inspirował się tak francuskimi impresjonistami, jak i twórczością nicolasa poussina, malarza klasycystycznego. posągowe postacie paryżan próbujących zabić popołudniową nudę przerwy w pracy (bowiem w tle wciąż pracują kominy) lub ukoić zmęczone przez upał ciała rozmieszczone są w kilku miejscach obrazu. zdaje się, że spokój i beztroska bohaterów obrazu koi oglądającego, jakby wierzącego w to, że wylegującym się nad rzeką postaciom zatrzymał się czas. wszyscy bowiem wyglądają tak, jakby w zatrzymanym filmie; znużeni, przygarbieni, patrzą błędnie gdzieś w dal, mocząc nogi w chłodnej wodzie. wydawałoby się, że dziecko w czerwonym kapelusiku, znacznie wyróżniające się dość intensywnymi barwami na tle pozostałych, jakby rozpuszczonych w tle postaci, staje na przekór wszechobecnej nudzie i spokojowi, zwijając ręce w trąbkę i wydając nieznośne dźwięki, które interesują tylko psa na dole obrazu. patrząc na obraz robi mi się jeszcze goręcej.

Georges Seurat, Kąpiel w Asnières, 1884

tuż obok wisi obraz omawiany jakiś czas temu, mianowicie parasolki augusta renoira. obraz ten także zaskakuje dużym rozmiarem, bo jednak jak okazało się w innych muzeach, nie jest takie rzadkie dla tego malarza. jak czytam, jest to jednak jeden z ostatnich obrazów o tych rozmiarach, a także o tematyce codziennej. ponieważ wcześniej opisałam technikę i sposób wykonania obrazu, teraz jako dodatek zamieszczę fragment z wikipedii, całkiem ciekawy: ubrania przedstawione w prawej części płótna odpowiadają modzie z około 1881 roku, strój kobiety po lewej był modny w okresie pięć lat późniejszym. w sposobie malowania także występują różnice. część prawa charakteryzuje się miękką i lekką manierą, co szczególnie widać w postaciach dwóch małych dziewczynek.(przyp. impresjonizm) część lewa namalowana jest w sposób bardziej linearny, wydobywający kształt. (przyp. ingres)

wśród obrazów tego pokoju należy zwrócić także uwagę na dzieła claude'a moneta, np. kąpiel w la grenouillère, 1869 i liczne obrazy edgara degas: portrety, a przede wszystkim te z motywem tancerek, chociażby rosyjkie tancerki, 1899 czy trzy tancerki w fioletowych strojach, 1869 lub ćwiczenia młodych spartan, 1860.

 Edgar Degas, Baletnice, 1890-1900

lecz największym powodzeniem cieszy się pokój sąsiedni, w którym ludzie niemal przylegają do jednej ze ścian. nie widząc jeszcze obrazu, łatwo domyślić się, że będą to sławetne słoneczniki van gogha. popularność tego obrazu jest chyba większą zagadką niż uśmiech mona lisy. bo przecież najważniejsze płótno jednego z najbardziej kontrowersyjnych malarzy współczesnych przedstawia kwiaty. i nie jakieś tam wyuzdane, tropikalne unikaty, które cieszyłyby zwykłego człowieka. nie, są to właśnie zwykłe kwiaty przeznaczone dla zwykłego człowieka podniesione niemalże do rangi kultu. czytałam o zamiłowania malarza do południowego słońca, gdyż było ono inne niż w północnej ojczyźnie. być może jeszcze w holandii van gogh widział te kwiaty, lecz dopiero we francji uderzyły go one swoją zwykłą niezwykłością. u choć ostatnio mówi się o późnej chorobie malarza, która objawiała się tym, że wszystko widział na żółto, nie jest to kolor przypadkowy. kult słońca rodzi zamiłowanie do żółcieni i oranży; kwiaty stają się kapłanami nowego boga, odpowiednikami słońc na ziemi. i tak właśnie wyglądają chaotycznie ułożone w glinianym wazonie - żarzą się niby gwiazdy, święcą słonecznymi promieniami. tak jakby malarz w swej fantazji zamarzył o kilkunastu słońcach tylko dla siebie.

*uwaga! w national gallery znajduje się jedna z kilku wersji słoneczników, mianowicie piętnaście słoneczników w wazonie, która różni się od równie popularnej wersji, dwunastu słoneczników, znajdujących się w nowej pinakotece w monachium!

Vincent van Gogh, Słoneczniki (Piętnaście słoneczników w wazonie), 1888

pozostałe obrazy mistrza van gogha to między innymi: żółte krzesło gauguina (znane także jako krzesło z fajką lub krzesło van gogha), 1888; pole pszenicy z cyprysami, 1889, trawa z motylami, 1890. siedem niewielkich (jeśli mówimy o rozmiarach płótna) obrazów tego malarza rozsławia pokój, jak i całą galerię wielkim imieniem samego artysty, a sklep z pamiątkami aż kipi od gadżetów związanych z jego obrazami.

pozo impresjonistami, udało mi się obejrzeć dokładnie tylko cztery obrazy.

michaelangelo caravaggio, wieczerza w emaus

obraz został namalowany na zlecenie Ciriaca Mattei. tematem przewodnim jest epizod z ewangelii świętego łukasza dotyczący dwóch uczniów idących do miasta emaus i ich spotkania z nieznajomym, który po wspólnej wieczerzy i pobłogosławienia pokarmu okazał się jezusem. to właśnie tę scenę ukazuje obraz caravaggia, stawiając w centrum obrazu posrać jezusa unoszącego dłoń w błogosławiącym geście nad jedzeniem. wokół znajdują się trzej uczniowie, powoli rozpoznający jezusa; pierwszy unosi się z krzesła, jakby chciał rzucić się na twarz przed mesjaszem, drugi nerwowo rozpościera ręce w zaskoczeniu, jednocześnie nie mogąc wybaczyć sobie, że nie rozpoznał jezusa wcześniej (ma on przypiętą do szaty muszlę, symbol pielgrzyma, bowiem u caravaggia nic nie pozostaje bez ukrytego znaczenia!). trzeci, stojący nad jezusem pozostaje w skupieniu, być może wciąż próbuje przypomnieć sobie znaną twarz albo wiedząc już, że znajduje się w obecności chrystusa, stara się godnie współuczestniczyć w błogosławieniu pokarmu. kosz z owocami pochodzącymi z różnych pór roku i nadjedzonych częściowo przez robaki ma symbolizować grzech i bliską śmierć jezusa. co ważne, postać jezusa pozbawiona jest brody, być może dlatego, że malarz inspirował się ukazaniem chrystusa w sposób michała anioła. całość utrzymana jest w rozpoznawalnym wszędzie stylu caravaggia, światło padające od przodu rzuca cienie postaci na ściane znajdującej się na ich plecami. w centrum światła znajduje się twarz jezusa, inna twarze są oświetlone częściowo. ta religijna scena z obszaru sacrum jest przez caravaggia uchwycona w naturalistyczny sposób, nadając jej charakter profanum - jak gdyby malarz portretował zwykłych ludzi podczas kolacji.

Michelangelo Caravaggio, Wieczerza w Emaus, 1601

*warto dodać, że druga wersja obrazu z roku 1606 znajduje się w pinacoteca di brera.

diego velázquez, wenus z lustrem

obraz barokowego hiszpańskiego malarza, znanego głównie z portretów rodziny królewskiej króla hiszpanii, filipa iv. jednak ten, uważany za jeden z jego najpopularniejszych obrazów, odnosi się do motywu pozaziemskiego, mitologicznego, zaczerpniętego z twórczości renesansowego mistrza tycjana. ponadto obraz jest uważany za jeden z najpiękniejszych aktów, wyjątkowy ze względu na oryginalne przedstawienie twarzy bogini wenus. otóż jej niewyraźna twarz jest znana widzowi tylko z odbicia w lustrze niewinnie trzymanym przez wiernego sługę bogini. ale podobno nie jej twarz jest tu najważniejsza, ale to, co mężczyzn, zarówno artystów jak i krytyków sztuki, interesuje najbardziej - ciało. po pierwsze, nagość jest wyjątkowo niezwykła, bowiem w barokowym malarstwie tego okresu trudno szukać wielu aktów, zakazanych przez inkwizytorów. mimo to jest nagość, i to niezwykła. zupełnie inna od przedstawiania ciał rubensa czy innych malarzy baroku. wenus velazqueza jest szczupła, kształtna, a do tego jej delikatne i jasne ciało zmysłowo opiera się na kontrastującymi z nim ciemnymi draperiami. modelka ułożona jest idealnie, a podpieranie głową ręki i luźne ułożenie nóg daje wrażenie, jakby dopiero przed chwilą niedbale rzuciła się na draperie. co ciekawe, nagość, zmysłowość i niemalże erotyka wyciekająca z obrazu obraził środowisko feministyczne. 11 marca 1914 r. sufrażystka mary richardson zaatakowała siekierą pośladki wenus. zadała aż siedem ciosów, by zniszczyć dzieło, które jej zdaniem obrażało kobiecą godność. naprawiony obraz wrócił na ściany galerii dopiero w 1966 r. teraz wenus znów leży spokojnie przed lustrem, wzbudzając zachwyt zwiedzających.

Diego Velázquez, Wenus z lustrem, 1647-51

leonardo da vinci, madonna wśród skał

obraz, który obecnie znajduje się w konserwacji. mimo to warto napisać o nim parę słów, bo jedyny godny substytut, czyli szkic do jednej z wersji madonny z dzieciątkiem i św. anną nie jest na tyle wystarczajacym substytutem. madonna wśród skał, znana także jako madonna w grocie to jedna z dwóch wersji tego obrazu, błyskotliwie porównywanych w książce kod da vinci autorstwa dana browna. obraz przedstawia maryję siedzącą w grocie z małym jezusem i św. janem chrzcicielem. jezus siedzący obok anioła uriela błogosławi św. jana, jakby nadając mu prawo do późniejszej misji - chrzczenia. obie wersje obrazu różnią się szczegółami, takimi jak układ rąk postaci czy aureole. wersja wcześniejsza, z lat 1483-1490 znajdująca się w luwrze uznawana jest za bardziej "złowieszczą", chociażby przez podejrzaną minę anioła uriela czy brak aureoli nad głowami świętych. druga wersja, znajdująca się właśnie w londynie, jest bardziej miękka i jasna, być może dlatego, że została namalowana głównie przez ucznia leonarda, ambrogia de'predisa.

 Leonardo da Vinci ( Ambrogio de’Predis), Madonna wśród skał, 1495-1508

jan van eyck, portret małżonków arnolfinich

obraz ten przedstawia moment składania przysięgi małżeńskiej przez giovanni di nicolao arnolfiniego, włoskiego kupca i jego żony giovanny cenani. stoją oni we wnętrzu swojego mieszkania, a na ścianie za nimi wisi lustro z misternym portretem malarza i członków ceremonii. postaci, skomponowane symetrycznie po obu stronach obrazu trzymają się za dłonie w geście obecnym podczas składania przysięgi. pan arnolfini trzyma drugą rękę w górze (wg niektórych w geście pozdrowienia gości zaślubin, które ponoć w tamtym czasie mogły odbyć się w zaciszu domowym bez obecności kapłana), zaś pani giovanna trzyma swoją rękę na brzuchu, unosząc fałdy sukni. być może w jej łonie już spoczywa przyszły potomek włoskiego kupca. bogate stroje obu postaci ukazują status majątkowy pana arnolfiniego; płaszcz obszywany futrem i szeroki kapelusz oraz bogato ufałdowana zielona suknia panny młodej to stroje wyjątkowo wytworne i bogate, jak na włoskie mieszczaństwo. światło padające z okna znajdującego się z lewej strony delikatnie oświetla obie postacie, a także istotne szczegóły, znajdujące się na obranie nie bez powodu. oto chociażby wyeksponowana została jedna paląca się świeca w żyrandolu nad państwem młodym - symbol chrystusa odbierającego przysięgę i czuwającego nad zebranymi. na parapecie okna i stole widać liczne owoce - symbol czystości istniejącej przed pojawieniem się grzechu pierworodnego albo może samego grzechu, co godziłoby się z hipotezą, że w łonie panny młodej znajduje się jeszcze nieślubne dziecko. za postaciami znajduje się zasłane łóżko, a leżąca na nim pościel, podobnie jak piesek u stóp pary to symbole wierności małżeńskiej. dwie pary sandałów odnoszą się do starego testamentu, wg którego należy zdjąć sandały przed wejściem do strefy sacrum - bowiem w tym pokoju odbywa się sakrament z udziałem boga (chrystusa). przedmioty takie jak różaniec, miotełka i lustro mają symbolizować wstrzemięźliwość i czystość, a łoże samo w sobie (odziane w czerwone draperie) ma zwiastować przyszły akt miłosny małżonków.

Jan van Eyck, Portret małżeństwa Arnolfinich, 1434