sobota, 23 lipca 2011

i znów kraków cd

powracając do krakowa, miasta kryjącego w sobie same cudeńka, na które można wpaść zupełnie przypadkiem, a także przechowującego liczne wspaniałe dzieła, o których wielokrotnie się czytało, ale nie ma się nawet świadomości, że można je zobaczyć właśnie tutaj - powracając do krakowa warto jednak przypomnieć sobie, czego można się tam spodziewać.

bo przecież kraków, artystyczna stolica polski przez dziesiątki, a może nawet setki lat, był źródłem trendów i centrum kształtującej się sztuki polskiej. nie będzie chyba przesadą powiedzieć, że kraków wydał na świat większość polskich znakomitości artystycznych, i to należących niemal do każdej epoki czy nurtu, szczególnie przełomu XIX i XX wieku. nazwisk jest wiele, poczynając na kossaku, matejce, wyspiańskim, boznańskiej, przez artystów tworzących w krakowie, chociażby wróblewskiego, jaremę, hasiora.

dodatkowo była też długo siedzibą króla i jego otoczenia, mieszkaniem dla wielu znakomitych rodów, arystokracji oraz bogatego mieszczaństwa, stanowiących mecenat sztuki, kolekcjonujących prace nie tylko polskich artystów, ale także europejskich i cenionych. stąd ostatecznie tak wiele zachowanych prac w tym mieście, przechowywanych w galeriach i muzeach.

i właśnie jadąc do krakowa warto te galerie i muzea odwiedzić.
można na przykład zdziwić się, jak wiele miejsca mieści w sobie oddział muzeum narodowego w krakowie mieszczące się w sukiennicach. wchodzi się jakimś bocznym wejściem oczekując niewielkiej galerii z kilkoma obrazami, jednak takimi pozorami można się tylko zawstydzić widząc piękne, przestronne wnętrza odnowionych niedawno nowych sukiennic.

galeria polskiego malarstwa XIX-wiecznego w krakowskich sukiennicach podzielona jest na cztery sale: bacciarellego, michałowskiego, siemiradzkiego i chełmińskiego. każda prezentuje inne czasy malarstwa polskiego, inne nurty, prądy i style, prace innych artystów.

w sali pierwszej, zatytułowanej oświecenie, znajdują się głównie portrety pędzla artystów sprowadzonych do polski przez króla stanisława augusta poniatowskiego, w tym ulubionego przez króla malarza - marcello bacciarelli, twórcę najsłynniejszych portretów królewskich, oraz innych malarzy zagranicznych w tym jana piotra norblina. można tu też zobaczyć dzieła królewskiej malarnii, czyli polskich artystów rozwijających się pod skrzydłem króla, w tym aleksandra orłowskiego, franciszka smuglewicza, jana bogumiła pierscha czy józefa peszki.

dalej, w sali drugiej prezentującej romantyzm, znajdują się dzieła o patriotyczno-niepodległościowym charakterze. kolekcja ma na celu ukazanie kształtującego się w polskim malarstwie typu historycznego i tendencji realistycznych poprzez rzeczywisty i obiektywny sposób przedstawiania rzeczywistości. choć z reguły dzieła romantyków miały ukazywać emocje artysty, a szczególnie polaka wypędzonego, współcierpiącego z cierpiącym pod zaborami narodem, to szybko twórczość ta nabrała niemal reporterskiego charakteru, była sposobem zapisywania dziejów na płótnie.

wśród dzieł prezentowanych w tej sali najważniejsze należą do piotra michałowskiego, uznawanego za najznakomitszego pod względem technicznym polskiego malarza romantycznego. czasem historycy sztuki pokuszają się o stwierdzenia, iż był on w stanie dorównywać romantykom francuskim, np. delacroix. czego nie można odmówić pracom polskiego romantyka, to wierność i prawda zaklęta w jego pełnych dynamiki przedstawieniach bitew, tumanów kurzu, gęstwin ciał ludzkich i koni, tak pięknie, a może nawet najpiękniej odmalowywanych w malarstwie polskim.


Piotr Michałowski, Somosierra, 1844-55

co innego prezentuje twórczość henryka rodakowskiego, zapamiętanego głównie jako portrecista. jego przepisem na romantyczne współcierpienie nie było reporterskie odmalowywanie wydarzeń historycznych, lecz cichej walki narodu poprzez zakazaną żałobę narodową. na potretach pędzla rodakowskiego widać bowiem postaci głównie ubrane w czerń, kolor charakterystyczny dla mody tego okresu. taki jest właśnie jeden ze słynniejszych portretów, portret generała dembińskiego, który otrzymał złoty medal na salonie paryskim wzbudzając zainteresowanie, czy nawet podziw samego delacroix.

Henryk Rodakowski, Portret generała Henryka Dembińskiego, 1852

jeśli szukać zalążków realizmu w polskim romantyzmie, przykładem może być jeden ze słynniejszych portretów-obrazów rodzajowych  polskich XIX wieku, znów pędzla michałowskiego. obraz przedstawia głowę chłopa oddaną z niezwykłą wiernością i rzeczowością, jak gdyby malarz jednocześnie chciał przedstawić ją bez żadnego upiększania, taką, jaką ją widział, ale jednocześnie zachowując resztki subiektywizmu. smutny wzrok chłopa skierowany poza ramy obrazu, cała jego twarz są namalowane z takim oddaniem, niemal współczuciem, co pokazuje jeszcze trudność zachowania dystansu wobec malowanego tematu. być może, patrząc na daty tworzenia obrazu, seńko jest przedstawieniem chłopów buntujących się inteligencji podczas rzezi galicyjskiej. czy rodakowski chciał pokazać ogłupienie, poczucie winy otumanionego austriackimi obietnicami małopolskiego chłopa, który mimo wywiązania się z okrutnego 'obowiązku' nie otrzymał żadnej nagrody?

Piotr Michałowski, Seńko, 1846-48

wśród polskich romantyków wyróżniał się także artur grottger, autor cyklów graficznych o powstaniu styczniowym. jego symboliczne przedstawienia pokazują tragedie pojedynczych ludzi, tak jak w cyklu polonia większość kartonów ilustruje wycinek cierpień narodu ukazany w jednym z polskich domów. wśród prac z kolekcji muzeum narodowego w krakowie znajdują się takie dzieła, które ukazują losy jednostek. kobieta żegna ukochanego idącego na front; ta intymna scena tylko potęguje pobudzenia wyobraźni na temat okropności, które mogą spotkać powstańca, być może po raz ostatni widzącego swoją ukochaną. jednak drugi obraz dyptyku przedstawia optymistyczną rzecz - powitanie wracającego z pola walki powstańca, witającego się z ukochaną w sposób (niewiele) romantyczny, wręcz sentymentalny - delikatnie całuje jej rękę, ona zaś zadumana, czy może nie mogąca jeszcze ochłonąć ze szczęścia, sprawia wrażenie niedostępnej, jakby wcale nie czekała na ukochanego.

Artur Grottger, 1863 - Pożegnanie i powitanie, 1965-66

sala trzecia to kolekcja dzieł akademizmu kręcącego się wokół malarstwa historycznego na szkodę pejzażu, malarstwa rodzajowego czy nawet portretu. malarstwo polskie końca XIX wieku, mimo wszystko przesiąknięte paryskim akademizmem, to twórczość artystów takich jak jan matejko. jego wielkie kompozycje przedstawiają dzieje polski jednak nie w sposób romantyczny. zgodnie z akademizmem ukazane są one za pomocą motywów średniowiecznych, jak np. wernyhora. w cieniu słynnej bitwy pod grunwaldem pozostają inne ogromne płótna historyczne, tak jak kościuszko pod racławicami. wśród ogólnego chaosu półmartwych i żywych postaci trudno znaleźć bohatera obrazu, który znajduje się w centrum przesuniętym w lewo, tak jak matejko lubił przedstawiać najważniejsze postaci swoich obrazów, niemal kamuflując je wśród zgiełku i tłumu, tak jakby nie umniejszając znaczenia innych postaci. malarstwo matejki ma wielkie znaczenie funkcyjne, jednak widząc, jakie obrazy powstają w polsce w roku, gdy vincent van gogh maluje swoje słoneczniki, trudno nie oprzeć się znaczeniu, że wiele traciliśmy na malowaniu pod dyktando akademii.

Jan Matejko, Kościuszko pod Racławicami, 1888

drugą ważną sylwetką tego okresu jest henryk semiradzki, który lubował się w tematach starożytnych, głównie antycznego rzymu. obok dirce chrześcijańskiej nie mniej interesujące są pochodnie nerona, ilustracja do fragmentu quo vadis henryka sienkiewicza. malarz z dokładnością rysunkową podpatrzoną u ingresa czy davida, podobnie przedstawiając nagie ciała niewolników czy odalisek, prezentuje barwny dwór cesarza nerona oddającego się beztroskim bachanaliom skontrastowanym z przesuniętą na bok tragiczną sceną przygotowań do podpalania chrześcijan i "przerabiania" ich na pochodnie. ta pozornie radosna kompozycja ukazuje dramatyczną przedmiotowość, z jaką niespełniony artysta neron traktuje swoich podwładnych, a jednocześnie jest idealnym pretekstem dla siemiradzkiego do ukazania mistrzostwa w malowaniu ludzi i architektury.

Henryk Siemiradzki, Pochodnie Nerona, 1876

ostatnia, czwarta sala to sala chełmońskiego, choć tak naprawdę prezentująca oprócz realizmu także dzieła polskich impresjonistów i symbolistów. można powiedzieć, że właśnie artyści krakowscy prezentujący te nurty najbardziej kojarzeni są z krakowem, w niejakim kontraście w tworzących pod koniec XIX wieku artystów warszawskich. nie będzie chyba jednak ujmą dla adoratorów sztuki warszawskiej to, że w żadnym innym ośrodku w polsce, nawet w warszawie, nie powstały tak przekonujące, sztandarowe, najlepiej wyrażające swoje manifesty prace. przecież mówiąc np. o impresjonizmie polskim wymienia się nazwisko urodzonej w krakowie boznańskiej, na przykład symbolizmu podaje się malczewskiego, tworzącego głównie w krakowie, nawet bracia gierymscy, których kojarzymy z realizmem, choć obaj urodzeni w warszawie, część życia spędzili w stolicy małopolski.
dowód ten nie ma na celu pokazania jakiejś wyższości krakowa nad innymi miastami w ogóle, ale jednak daje do myślenia, jak świetnie przygotowywał młodych malarzy do życia artystycznego. że jest w tym środowisku artystycznym coś, co czyni tę sztukę inną.

od razu po wejściu do sali uderza swoim rozmiarem szał uniesień władysława podkowińskiego. płótno to ma 3 metry wysokości, zatem przedstawiony na nim koń i rudowłosa naga kobieta są naturalnych rozmiarów. to niezwykle niepokojące dzieło uważane jest pierwszym obrazem symbolizmu polskiego - według niektórych interpretacji nawiązuje do mitu o europie - niewinna, piękna kobieta w uniesieniu, a może też zdziwieniu, unoszona jest przez pędzące zwierzę, tu zastąpione demonicznym, czarnym rumakiem, niemal szalonym jak słynny koń z obrazu füssliego. grupa ta pędzi z ciemności w stronę światła (może idąc tropem mitologii koń wydobywa nie wybudzoną jeszcze ze śmiertelnego snu niewiastę z czeluści hadesu?), tworząc podział obrazu na stronę ciemną i jasną (chiaroscuro=różnica w natężeniu światła)

Władysław Podkowiński, Szał, 1894

pozostając przy symbolizmie, warto zwrócić uwagę na obraz wymienionego już jacka malczewskiego, najwybitniejszego właśnie polskiego symbolisty. obraz z cyklu polonia przedstawia temat poruszany już w błędnym kole i melancholii - mianowicie proces tworzenia przez artystę w wewnętrznym poczuciu obowiązku do przelewania na płótno dziejów swojej ojczyzny. oto ona, polska, pozuje malarzowi jakby ogarnięta snem albo zmęczona. nic w tym dziwnego, skoro skuta jest kajdanami, słomiana korona ciąży jej na plecach, ubrana jest w łachmany, rosyjski płaszcz zwisa jej z bioder. w tle majaczą trzy postaci męskie, wedle interpretacji symbolizujące trzech zaborców. artysta w obliczu tej sytuacji jest niezręczny, tak jakby ciężar namalowania losów cierpiącej ojczyzny go przerastał. jaka jest rola malarza? czy ma współcierpieć z narodem czy pocieszać go?

Jacek Malczewski, Natchnienie artysty, 1897

większa część sali to zbiór malowideł realistycznych - prace braci gierymskich, stanisława witkiewicza, józefa chełmońskiego i innych polskich realistów. na środku przytłacza swoim rozmiarem i doniosłością czwórka józefa chełmońskiego, na ścianach po obu jej stronach znajdują się mniejsze rozmiarem, ale nie znaczeniem prace. warto chociażby przyjrzeć się burzy tego samego autora. w ciepłej, przepełnionej fioletami, różami i zieleni tonacji obrazu, jakby oddającej parność i upał towarzyszący burzy, artysta przedstawił scenkę oddającą charakter chłopów XIX-wiecznych. z jednej strony religijni, z drugiej jakby zabobonni i próbujący przegonić zjawisko atmosferyczne znakiem krzyża i błaganiem do boga. w obrazie tym chełmońki przełamuje wiejską sielankę znaną z bocianów czy babiego lata, ukazując chłopów tak, jak jean-francois millet - pracujących na polu, wśród  bydła, przedstawiając naturę, krajobraz tak, jak go widać, bez upiększeń i dodatków, co jest z pewnością spuścizną po twórczości constable'a.

Józef Chełmoński, Burza, 1896

więcej o polskim realizmie wkrótce...

tyle wspaniałych dzieł polskiej kultury można znaleźć w jednej galerii. jak wiele zatem jeszcze kryje się w innych muzeach krakowa, chociażby w gmachu głównym. polskiej pięknej sztuki jeszcze więcej, chociażby w kościele franciszkanów, wypełnionym po brzegi polichromią stanisława wyspiańskiego.
ale o tym innym razem.