wtorek, 22 listopada 2011

malarstwo flamandzkie

malarstwo baroku północy to przede wszystkim sztuka niderlandów - podzielonych wówczas na katolicką flandrię pod panowaniem hiszpańskich habsburgów oraz holandii - pierwszej europejskiej republice o wyznaniu protestanckim. oczywiście podział ten miał wielki wpływ na sztukę obu tych państw.

i tak, sztuka flamandzka pozostawała w kręgu baroku potrydenckiego. co najważniejsze, obrazy malarzy flamandzkich - a powiedzmy sobie szczerze, wśród nich prym wiódł oczywiście mistrz rubens - zamawiane były i finansowane przez dwór: królów i arystokrację. stąd malarstwo flamandzkie jest monumentalne, pompatyczne, intensywnego koloru, a co najważniejsze - bogate. bogactwo to nie było jednak rozumiane tak, jak w barokowej architekturze poprzez ilość złoceń i dekoracji. w obrazach baroku flamandzkiego bogactwo wyrażano w sposób rubensowski - poprzez bujne, pełne życia krągłe ciała kobiet i umięśnione ciała mężczyzn. sceny rodzajowe, o tematyce mitologicznej, jak i religijnej, zapełniały całe, ogromne płótna - nie było tam zbędnych elementów, ale też brakowało pustych miejsc (horror vacui). można śmiało powiedzieć, że właśnie twórczość petera paula rubensa była charakterystyczna dla flandrii, a sztuka innych była kopią jego stylu, a na pewno inspiracją.

anton van dyck

Anton van Dyck, Autoportret, 1622-23

głównym kontynuatorem twórczości rubensa był jego najwybitniejszy uczeń, anton van dyck. urodzony w antwerpii, tak jak jego mistrz, w wieku 18 roku życia stał się jego uczniem i pracownikiem pracowni. rok później zdobył tytuł mistrza, choć tak naprawdę nie miał ochoty na założenie własnej pracowni, a doskonalenie warsztatu pod okiem mistrza. zresztą z pewnością malował obrazy mistrza, bowiem większość prac rubensa była dziełem wspólnym jego uczniów. po owocnej współpracy, bo właściwie już nie nauki, z rubensem wyjechał na pięć lat do włoch, gdzie portretował arystokrację, a potem, na ostatnie lata życia trafił na dwór angielski, gdzie stał się pierwszym nadwornym malarzem króla karola I stuarta. stał się autorem pięknych pomników konnych króla, a także pierwszym, któremu udało się sportretować króla nieoficjalnie, w jego stroju prywatnym - widać to na obrazie karol I na polowaniu ukazujące króla nie z atrybutami władzy i królewskim płaszczu, ale wedle ówczesnej mody, z kapeluszem i wygodnym strojem, który jednak nie służył królowi do tytułowego polowania, ale najprawdopodobniej do porannej przejażdżki (nie widać bowiem żadnych rekwizytów polowania, np. broni). warto powiedzieć, że chociaż van dyck jawnie inspirował się rubensem, jego malarstwo jest chłodniejsze, jakby skrojone dla portretów anglików. zresztą, jego obrazy stały się źródłem inspiracji do twórczości późniejszych romantyków, a pełne swobody portrety eleganckich przedstawicieli angielskiej arystokracji były źródłem angielskiego dandyzmu.

Anton van Dyck, John i Bernard Stuartowie, 1638

jacob jordaens

jeśli van dyck być "chłodniejszą" wersją rubensa, to jacob jordaens z pewnością do serca wziął sobie przekonanie mistrza o potrzebie ukazywania bogactwa i witalizmu ludzkiego ciała. mówi się, że "rubensowskie kształty" są oznaką nadwagi, jednak ciało przedstawiane u jordaensa ma już cechy poważnej otyłości. jordaens swoją sztukę opiera na ludowej tradycji flamandzkiej, sam bowiem wywodził się z rodziny chłopskiej. jego obrazy są zatem pełne swobody, a sceny rodzajowe i portrety, choć przedstawiające ludzi wyższych sfer, mają w sobie cechy niższe. jak na barokowego malarza przystało, jordaens malował głównie w tematyce mitologicznej. warto zaznaczyć, że przedstawiał postaci mitologiczne nie w sposób proponowany przez tycjana, jako dalekich człowiekowi bogów, ale tak, jak malował ich velazquez - jako bohaterów sceny rodzajowej. i tak w obrazie satyr w rodzinie chłopskiej widać pełną radości scenę jedzenia kolacji przez rodzinę chłopów, którzy zaprosili do stołu satyra. nikogo nie dziwi obecność tej fantastycznej postaci; traktują go jak swego i beztrosko gawędzą. najsłynniejszym jednak obrazem mitologicznym tego malarza jest prometeusz, dzieło wyraźnie nawiązujące do tradycji rubensowskiej.

Jacob Jordaens, Prometeusz, 1640

jordaens to także malarz scen obyczajowych; często powtarzany motyw wyboru fasolowego króla, ludowej zabawie polegającej na wyborze  na króla tego, kto najdłużej wytrzyma pijacką zabawę, potwierdza zainteresowanie folklorem, a także ukazuje inne rozumienie rubensowskiego amor vacui. choć u rubensa płótno aż kipi od postaci, istnieje tam jednak pewien porządek i ład. u jordaensa natomiast postaci umieszczone są chaotycznie, każdy robi co chce i niezależnie od sytuacji. widać tu typowo "prostackie" zachowania, przy jednym stole gromadzą się ludzie, którzy jedzą, piją, śpiewają, ale także wymiotują i podcierają dziecku tyłek.

Jacon Jordaens, Król pije, 1638

*mamy jeden obraz jordaensa w polsce, w warszawskim muzeum narodowym:

Jacob Jordaens, Święta Rodzina w otoczeniu aniołów, 1616-1617, MNW

mali mistrzowie flamandzcy

choć sława małych mistrzów flamandzkich jest przyćmiona sylwetkami malarzy holenderskich, wśród nich znajduje się kilku wybitnych mistrzów - nie tylko z nazwy, ale także i faktycznie. twórczość małych mistrzów flamandzkich to głównie martwe natury, oparte na jedzeniu - rybach, warzywach, owocach, mięsie (np. w twórczości fransa snydersa) albo bukietów kwiatowych (u jana bruegela aksamitnego).

z drugiej strony popularne są także sceny rodzajowe, a wśród nich sceny bójek karczemnych, tak charakterysrtycznych dla twórczości adriena brouwera. interesujące są także sceny rodzajowe pokazujące portret kolekcji - były to oryginalne "obrazy obrazów" - często są dzisiaj dla nas źródłem wiedzy na temat zaginionych obrazów, bowiem malarz dokładnie kopiował płótna z kolekcji arystokraty, który zażyczył sobie uwiecznienia całej swojej kolekcji (obrazy takie malował chociażby david teniers).

jednak chyba najważniejszym przedstawicielem małych mistrzów flamandzkich jest frans hals, z pochodzenia flamand, choć tworzący głównie w holandii, wykorzystujący tematy typowo holenderskie i malujący bardziej w stylu holenderskim niż flamandzkim, co może być bardzo mylące. mimo to halsa klasyfikuje się jako malarza flamandzkiego. jego obrazy wyróżniają się przede wszystkim lekkością pędzla - nie były one dokładnie, "porcelanowo" odmalowywane, a żywe, tak jakby szkicowe, a jednak jakby drgające i pulsujące. obrazy halsa to także obrazy pełne energii, bowiem większość jego portretów przedstawia roześmianych, zadowolonych i optymistycznie nastawionych do życia ludzi - niezależnie od warstwy, z której pochodzili. hals sam musiał być chyba szczęśliwym człowiekiem i przelewał swój entuzjazm na malowanych modeli, a może po prostu portretowani sami cieszyli się na współpracę z nim. 

Frans Hals, Śmiejący się kawaler, 1624

Frans Hals, Roześmiany chłopiec, 1620, Mauritshuis w Hadze

*choć według powszechnej opinii to rembrandt był autorem pierwszych portretów zbiorowych (lekcja anatomii dra tulpa, wymarsz strzelców) trzeba pamiętać, że to frans hals był pomysłodawcą tego typu portretów. to on pierwszy tworzył portrety mieszczan nie na tyle bogatych, by stać ich było na indywidualne portrety, ale zamawiających jeden "na spółę". często na takie portrety składali się właściciele jednej korporacji, więc wykonany obraz wieszano w siedzibie firmy.

Frans Hals, Przełożone domu starców w Haarlem, 1664