Szukaj na tym blogu

sobota, 4 września 2010

artyści i ich twierdze

ten temat chodzi za mną od dłuższego czasu, ale wciąż nie mogę znaleźć więcej, niż dwa przykłady. w każdym razie chodzi mi o znaczące miejsca, w których pracowali znani malarze i które wywierały jakiś wpływ na ich pracę.

francisco goya i quinta del sordo (dom głuchego)

quinta del sordo to posiadłość, którą nabył malarz w roku 1819, aby oderwać się od niezdrowej atmosfery w madrycie, która była wynikiem odważnego i niezależnego podejścia malarza do swojej pracy (dość brutalny, ale dający do zrozumienia cykl okropności wojny, chłodne stosunki z królem hiszpańskim, konflikt z inkwizycją związany z wystawieniem obrazu maja naga.)
nazwa posiadłości wzięła się od pierwszego właściciela, który był głuchy (francisco goya także wskutek nieznanej choroby stracił słuch, co miało mieć wpływ na jego późniejszą twórczość). gdy malarz wyszedł z choroby i był w stanie znów malować, stworzył cykl niesamowitych, ale bardzo tajemnicznych, pesymistycznych i dość przerażających fresków, malowanych olejno bezpośrednio na tynku. obrazy te przyjęły nazwę czarnych obrazów ze względu na ciemną kolorystykę (zostały stworzone w latach 1820 - 1824, a potem przeniesiono je na płótna. obecnie znajdują się w muzeum prado)
tematyka obrazów wiąże się ze stanem duszy, jaki w ostatnich latach swojego życia szargał malarza. po stracie ukochanej żony, w pewnym sensie "wyklęciu" przez władzę i środowisko stolicy, artysta musiał uciec od znanego mu świata i schować się w domku, by powoli zagłębiać się we frustracji i spadać na dno. stąd obrazy często ukazują jego lęki, zawód związany z otaczającą go rzeczywistością, smutek, ból, a także ilustrują jego niebezpieczne i najokropniejsze myśli. wśród tematów góruje wizja upadającego świata, obraz nędzy i rozpadu tradycyjnych wartości, rozwój zła i grzechu wyniszczającego obecny świat, zniszczenia, katastrofy, autodestrukcje, upadek moralnych i etycznych zasad, miłości, widoczny chociażby w słynnym obrazie saturn pożerający jedno ze swoich dzieci. malowidła wypełniały ściany Quinta del Sordo: siedem na parterze i siedem na piętrze. ostatnim malowidłem na piętrze był pies, który w porównaniu do innych jest wyrazem nadziei. pies wystawia łeb poza plamę czerni - tam, gdzie rozpoczyna się bliżej nie określona, ale świetlista przestrzeń.

 Francisco Goya, Pojedynek wieśniaków na pałki, 1820 - 1823

obraz ten to jedna z prac powstałych w domu głuchego. przedstawia dwóch mężczyzn na tle ciemnego, groźnego i nieprzyjemnego krajobrazu pustynnego. obaj walczą, bardzo zdenerwowani i pogrążeni w bójce licząc na wygraną. w ich dramatycznych gestach widać frustrację, bowiem walczący są po kolana zatopieni w piaskach i z pewnością nie mogą się ruszyć, są uziemieni, uwięzieni, a w związku z tym poddenerwowani, zniecierpliwieni, co skłoniło ich do wzajemnego wyżywania się na sobie. z pewnością prędzej czy później jeden zatłucze drugiego na śmierć, ale zwycięzca nie będzie mógł odejść z miejsca zbrodni, bowiem będzie musiał stoczyć walkę z piaskiem, który z pewnością nie da za wygraną. stąd także czeka go śmierć - z wyczerpania, głodu, może i nocnego chłodu mężczyzna umrze - w samotności. być może goya chciał w ten sposób podkreślić bezsens walk na świecie, inspirując się oczywiście okresem wojen w hiszpanii. malarz chce dać do zrozumienia, jak głupi są ludzie, którzy walczą nie myśląc o konsekwencjach swoich czynów. tutaj zwycięzca być może po wygranej będzie żałował swojego wysiłku, ponieważ bez pomocy drugiej osoby nie uda mu się uwolnić z piasku, a tym bardziej nie będzie mógł pokrzepić się czyimś towarzystwem w chwili śmierci.

Francisco Goya, Saturn pożerający swoje dzieci, 1819-23

bohaterem obrazu jest saturn - rzymski odpowiednik greckiego kronosa, jednego z bogów mitologii starożytnej. kronos był władcą wszechświata, ponieważ obalił swojego ojca, uranosa, boga nieba. był ojcem bogów olimpijskich, jednak bojąc się, że przejmą po nim chęć władzy i także pozbawią ojca tronu, pożerał zaraz po urodzeniu. obraz goi przedstawia właśnie ten moment, w którym straszliwy tytan pożera swojego syna, odgryzają mu już głowę i część ramienia. samo ujęcie tematu jest przejmująco oryginalne, bo chociażby jan parandowski w swojej wersji mitologii pisał, że saturn siedział w swym tronie i zjadał niemowlęta podawane mu tuż po urodzeniu przez jego żonę, reję. tutaj zaś bóg ukazany jest jak groźne zwierze, niczym mięsożerna małpa, która dorwała się do jedzenia i stara się nasycić swój głód szybkimi kęsami. saturn mocno ściska bezbronne dziecko i z wyjątkowo wytrzeszczonymi oczami pożera je w całości. w obrazie tym najbardziej przerażają właśnie te wielkie oczy oraz zakrwawione ciało ofiary. całość potęguje oczywiście ciemna kolorystyka i czarne tło. warto dodać, że fresk ten znajdował się na całej ścianie w jadalni. być może w ten sposób artyście lepiej smakowały posiłki podawane mu przez kobietę ostatnich lat jego życia.

Francisco Goya, Pies, 1820-23

obraz ten uważany jest za dowód na to, że w swej ciemnej duszy goya odnalazł jednak światełko w tunelu. fresk ten jest bowiem wyjątkowo jasny, różni się od pozostałych 14 obrazów właśnie delikatniejszym i pozbawionym mroku kolorytem. choć pies jest czarny jak noc i całe jego ciało oprócz głowy znajduje się właśnie w jakiejś ciemnej, czarnej przestrzeni, wychyla się on do światła, do dnia, do nadziei. jest to może obraz tego, że na pięć lat przed swoją śmiercią goya zrozumiał, że nie może sam zapędzać się w tę posępną i pesymistyczną jaskinię. goya chce być takim psem, który w końcu znajduję drogę ucieczki z mroku i wystawia głowę na świeże powietrze, ciesząc się ze słońca i dnia. goya w ostatnich latach swojego życia szukał nadziei. być może wnioski, do jakich doszedł malarz w trakcie malowania psa przyczyniły się do opuszczenia quinta del sordo w 1824 roku i zamieszkania w bordeaux, gdzie powstają już jaśniejsze i bardziej optymistyczne obrazy, np. mleczarka.

vincent van gogh i żółty dom

vincent urodził się i studiował w holandii, tam tworzył także pierwsze prace. tam przeżył swoje pierwsze miłości i pierwsze zawody, a także złapał pierwsze choroby (weneryczną po związku z prostytutką sien hoornik, potem syfilis i porfirię). mimo to zdecydował się na wyjazd do paryża wraz z bratem theo i zamieszkał z nim w artystycznej dzielnicy montmartre. tam poznał przyjaciół postimpresjonistów, przede wszystkim przyjaciela na całe życie - paula gauguina.
jednak dopiero wyjazd w 1888 do arles w południowej francji zmienił jego pogląd na sztukę.
podróż ta okazała się być najważniejsza w życiu twórcy. intensywne słońce prowansji sprawiło, że malarz inaczej spostrzegł barwy przedmiotów - wydawały mu się czystsze i bardziej klarowne. stąd zrodziła się miłość artysty do słońca, jego kult, obecny chociażby w słonecznikach - czymś na kształt pogańskiego uczczenia kwiatów-słońc. w arles także zrodziło się upodobanie do żółci, która zaczęła pojawiać się w obrazach w większej ilości (choć xxi-letni naukowcy tworzą teorię, że van gogh cierpiał na jaskrę, chorobę oczy, przez co wszystko widział w żółtych i pomarańczowych barwach).
pobyt w arles spodobał się malarzowi tak bardzo, że nakłonił paula gaugina do wynajęcia żółtego domu. uczynili w nim centrum artystyczne i razem w nim malowali. okres ten pełen był kłótni i konfliktów, a jeden z nich pozbawił van gogha ucha ("23 grudnia po kolejnej gwałtownej kłótni vincent zagroził przyjacielowi brzytwą i w stanie najwyższego wzburzenia, pod wpływem halucynacji, wracając samotnie do domu, obciął sobie część małżowiny lewego ucha, a następnie wręczył ją w kopercie miejscowej prostytutce, niejakiej gaby, z którą utrzymywał stosunki". czyn ten pogorszył tylko zdrowie malarza, znalazł się w szpitalu, a potem często towarzyszyły mu halucynacje i załamania nerwowe, które potem opisywał bratu theo w listach.
w 1889 roku, w wyniku petycji mieszkańców arles policja zamknęła żółty dom. w kwietniu tego samego roku artysta podjął się leczenia się w szpitalu psychiatrycznym. tam stwierdzono u niego epilepsję (chociaż dziś podejrzewa się, że cierpiał na porfirię). malował m.in. irysy, jeden z jego najpopularniejszych autoportretów oraz serię obrazów przedstawiających cyprysy.

 Vincent van Gogh, Żółte krzesło, 1888

martwa natura. żółte krzesło stoi sobie przy drzwiach na kafelkowej podłodze, a z tyłu widać skrzynkę z żółtymi kwiatami. na słomianym siedzeniu drewnianego krzesła leży fajka. właściciel z pewnością niedbale rzucił ją, by zająć się czymś, co właśnie przyszło mu do głowy. albo stało się coś nadzwyczajnego i szybko wybiegł z mieszkania, nie przejmując się porzuceniem fajki w tak niefortunnym miejscu (przecież ktoś może na niej usiąść). lub po prostu właściciel jest niedbałym bałaganiarzem albo żyje we własnym świecie halucynacji i tak zwykłe przedmioty stają się dla niego powodem do namalowania niezwykłego obrazu. drugi tytuł obrazu to krzesło van gogha. skoro malarz portretował własny przedmiot, dlaczego nie nazwał go "moje krzesło"? a może choroba tak bardzo wniknęła w jego umysł, że dostał rozdwojenia jaźni bądź w ogóle nie zawsze dochodziła do niego myśl, że jest sobą? być może często myślał o sobie w trzeciej osobie.
niezależnie od problemów psychicznych autora, koloryt i ujęcie tematu przyczyniło się do powstania obrazu, który - choć banalny - stał się rozpoznawalnym dziełem sztuki i znajduje się w national gallery.

Vincent van Gogh, Pokój w Arles (Pokój artysty), 1888

obraz ten przedstawia pokój artysty w żółtym domu. podobno van gogh portretował pokoje z żółtego domu i wysyłał je w formie pocztówek do rodziny, aby pokazać im, jak żyje. obrazy przecież do wynalezienia fotografii były jedynym sposobem na zachowanie chwili. sam pokój utrzymany jest w nasyconej kolorystyce, meble są oczywiście żółte, radosne. wnętrze dzięki takim kolorom wydaje się przyjemne, ciepłe, dzięki czemu van gogh być może wmawiał sobie, że czuje się lepiej, kiedy zdawał sobie już sprawę ze swoich załamań nerwowych i problemów psychicznych. skrót perspektywiczny zmniejsza pomieszczenie, ale nadaje mu jakby urok - malarz chciał zmieścić wszystko na płótnie, nawet jeśli nie mieściło się w zasięgu jego wzroku. są więc ukazane trzy ściany z pracami artysty i portretami przyjaciół (członków rodziny?) zawieszonymi na gwoździach, są przedmioty codziennego użytku, jest porządek - jakby pokój był przygotowany do "sfotografowania" w jak najlepszym stanie, żeby rodzina nie musiała martwić się, że syn mieszka w złych warunkach w odległej francji.

Vincent van Gogh, Autoportret z odciętym uchem, 1889

po otrząśnięciu się po pełnych emocji wydarzeniach z 23 grudnia, bo odcięciu sobie ucha w agonii i amoku, po przeleżeniu i wypoczęciu w szpitalu i po poradzeniu sobie z bólem van gogh zdecydował się utrwalić na płótnie swój wizerunek z bandażem na zranionym uchu. być może jest to portret, który miał być przesłany rodzinie zamiast słów "obciąłem sobie ucho, ale jestem zdrowy i wszystko w porządku, nie martwcie się". słowa te same malują się na twarzy artysty, poważnej, z cieniem uśmiechu. mimo to twarz ta wydaje się zmęczona, skrywa ona ból (już może nie fizyczny, ale też psychiczny). ciepłe ubranie malarza i portretowanie się we wnętrzu może przynieść na myśl podejrzenie, że malarz miał problemy z opłacaniem ogrzewania i w żółtym domu panował chłód. jednak kolorystyka obrazu, połączenie soczystej zieleni z żółtym tłem znów wywołuje pozytywne emocje, ociepla obraz, a może dodaje malarzowi otuchy i trochę ciepła.
za głową malarza stoją przygotowane do malowania płótna ("mimo wypadku wciąż jestem w stanie malować i nadal dobrze mi to wychodzi") oraz praca przypominająca dzieła japońskie, którymi inspirował się chyba każdy artysta impresjonistyczny. być może reprodukcje drzeworytów z kraju kwitnącej wiśni w europie wieszano sobie tak, jak potem wieszano zdjęcia pin-up girls czy plakaty ulubionych zespołów.

peter paul rubens i jego dom w antwerpii

po kilku latach dopisują jeszcze jedną "twierdzę" artysty, którą miałam przyjemność w ostatnim czasie odwiedzić. jest to dom rubensa w antwerpii, udostępniony dzisiaj zwiedzającym. trzeba przyznać, że było to znaczące dla malarza lokum, bowiem samo miasto, w którym się urodził i zmarł, było dla niego bardzo ważne. wykształcony w rodzinnym mieście, wyruszył w obowiązkową podróż do włoch, a potem został malarzem nadwornym gonzagów w mantui. przebywał też w rzymie, potem wyjechał do hiszpanii, wrócił do mantui, potem był w wenecji, genui, malował też dla marii medycejskiej i królów angielskich. w europie był znany jako znakomity malarz portrecista, ale równorzędnie pełnił funkcje dyplomatyczne, moderując kontakty między największymi monarchami kontynentu. ostatecznie wrócił do ojczyzny i za zarobione pieniądze zakupił w roku 1610 dom z dużym ogrodem, do którego wprowadził się ze swoją pierwszą żoną isabellą brant. dzisiejsze wnętrza mogą tylko pobudzać wyobraźnię i dawać namiastkę tego, jak wyglądał dom za życia rubensa, przez tych pięć lat, kiedy malarz i jego rodzina zamieszkiwali jego ściany. wnętrza zostały zaprojektowane przez samego malarza, widoczne są nawiązania do architektury włoskiej, np. kamera na wzór panteonu czy włoskie rzeźby i stiuki. widać jednak także cechy rodzimego stylu flamandzkiego, wnętrza wykładane są ciemnym drewnem, każde większe pomieszczenie ma kominek, pokoje wypełnione są obrazami. a najpiękniejszy wydaje się jednak dziedziniec za domem i piękny ogród z wąskimi alejkami, otoczony wysokim żywopłotem. to właśnie ta sceneria wedle krytyków posłużyła malarzowi jako tło do jego obrazu "ogród miłości". można doszukać się tam właśnie arkad, które do dziś oglądać można w domu rubensa. można jednak polemizować z taką interpretacją, zwłaszcza, że ów pejzaż ma cechy kaprysu, krajobrazu fantastycznego, poza tym został namalowany w roku 1633, w 9 lat po śmierci isabelli brant, a kobietą w objęciach malarza jest już helena fourment.

Peter Paul Rubens, Ogród miłości, 1633