poniedziałek, 29 lipca 2013

ulubiony cézanne ginsberga


skoro sztuka sama zasadza się na mnie, kiedy oglądam przypadkowe filmy, znów muszę o tym napisać. rzadko piszę o swego rodzaju intertekstualności, może częściej do niej nawiązuję niż piszę wprost, bo szczerze mówiąc się na tym po prostu zmieniam. i tym razem nie mam zamiaru opisywać poezji allena ginsberga, a nawet cytować fragmentów jego prac, a przede wszystkim "skowytu", w których odnosi się on do malarstwa swego - najwyraźniej ulubionego - artysty, paula cézanne. o wpływie obrazów tego francuskiego malarza na poezję ginsberga pisał sam poeta - określił ten wpływ mianem eyeball kick; gdy oko przesuwa się w koloru w kierunku kontrastującej mu barwy, dochodzi do nagłego kurczu, czyli "kopnięcia". ten zabieg chciał powtórzyć w swojej twórczości, zauważając go także w poezji haiku.

nie wiem, i pewnie się nie dowiem, czy ginsberg miał jakiś ulubiony obraz cézanne'a. autorzy biograficznego filmu "skowyt" wybrali akurat płótno z serii przedstawiającej górę św. wiktorii. być może użyto tu kopii góry świętej wiktorii widzianej z bellevue z 1885 roku, a może tak naprawdę szukanie konkretnego dzieła nie ma sensu, wszystkie bowiem są reprezentatywne. góra świętej wiktorii znajduje się w prowansji i można było ją oglądać z ukochanego miasta cézanne'a - aix-en-provence. obrazy przedstawiające "świętą górę" powstawały w ostatnich latach życia artysty, które nastąpiły zaraz po najlepszym dla twórczości artysty okresie. przyjechawszy z paryża do estaque, nasiąknięty impresjonizmem cézanne tworzy własny styl, dlatego lata 1878-1890 można nazwać "dojrzałym" okresem jego działań artystycznych. gdy van gogh szaleje w arles, cézanne ma swoje aix-en-provence, obaj zatem zainspirowani prowansją dają początek postimpresjonizmowi. co ciekawe, najważniejsze dzieła obu artystów powstają jeszcze przed ostatnią wspólną wystawą impresjonistów w 1886 roku. obraz cézanne'a dom wisielca, jedno z najbardziej rozpoznawalnych jego obrazów, a będące już zapowiedzią późniejszego stylu, pochodzi z roku 1873, a więc tym samym, kiedy powstaje impresja. wschód słońca moneta, rok przed pierwszą wystawą impresjonistów. tym samym powstaje pytanie: czy paul  cézanne kiedykolwiek był  prawdziwym impresjonistą, czy po prostu tworzył wraz z stawiającymi kroki milowe artystami, bo służyła i odpowiadała mu kawiarniana atmosfera i styl życia tych ludzi, bo interesowało go malowanie, miał pieniądze na eksperymenty, a tutaj mógł eksperymentować, lub też mógł ich wspierać finansowo, bo pochodził z bogatej rodziny? był on na pewno kojarzony i czuł się impresjonistą chociażby w stopniu towarzyskim, ale i pod względem artystycznym go z nimi łączono; emile zola pisał "chciałbym wspomnieć również o cézannie, który w tej grupie jest z pewnością największym kolorystą". natomiast ceniony krytyk i pisarz joris-karl huysmans, łączony z innymi malarzami, pisał o cézannie: "rewelacyjny kolorysta, artysta o chorych siatkówkach, który za sprawą pogarszającego się wzroku odkrył zapowiedź nowej sztuki."

bo z pewnością kolor jest istotny dla twórczości malarza - stosował kolory żywe, pogłębiając efekty optyczne, którym poświęcali uwagę impresjoniści, korzystający jednak z bardziej stonowanej palety. zola, a wiele lat po nim ginsberg, zwracają uwagę akurat na kolor; w przypadku "nowatorstwa" cézanne'a częściej mówie się o jego sposobie widzenia kształtów, każde opracowanie powtarza do znudzenia cytat "widzieć rzeczywistość przez walec, kulę, stożek".  liczne martwe natury przedstawiające owoce, jedynych "cierpliwych" modeli, ukazują właśnie próby przedstawiania przedmiotów pod kilkoma kątami patrzenia na raz, ukazania tego jakie są naprawdę, a nie jakie się wydają, zasiewając tym myśleniem ziarno kubizmu. ćwiczenia te powtórzy na krajobrazach góry świętej wiktorii,  kolejnej niemej modelce, którą można było oglądać z okna pracowni. motyw ten pojawił się już we wcześniejszym okresie, ale był to też jego ostatni temat, chętnie malowany przez osamotnionego mieszkańca chatki w aix-de-provence. góra była dla niego tak fascynująca, że tworzył liczne jej portrety, tak bardzo oddawał się pracy w plenerze, że nie przerwał malowania gdy zaskoczyła go burza i ulewny deszcz. przemoknięty malarz zaziębił się i stracił przytomność, by po kilku dniach umrzeć na zator płuc w 1906 roku.

Paul Cézanne, Góra św. Wiktorii z wielką sosną, 1887

Paul Cézanne, Góra św. Wiktorii widziana z Bellevue, 1885-95

Paul Cézanne, Góra św. Wiktorii, 1898-1902

piątek, 26 lipca 2013

ach ten pocałunek!


choć nie było moim zamiarem tworzyć jakieś serii postów o obrazach z filmów, samoczynnie nawinął mi się kolejny przykład i nie pozostaje mi po prostu tego nie wykorzystywać. kto jest przebiegły i ma dobry wzrok znajdzie w tle na ścianie jednen z najchętniej reprodukowanych wizerunków całującej się pary:

Francesco Hayez, Pocałunek, 1859

obraz znajdujący się w mediolańskiej pinacoteca di brera został namalowany przez tworzącego w tym mieście romantycznego malarza włoskiego, francesco hayeza. artysta ten zajmował się przede wszystkim malarstwem historycznym, tworzył również portrety, a w jego dziełach doszukano się pomostu między włoskim neoklasycyzmem a północnoeuropejskim romantyzmem. patrząc jednak na obrazy hayeza, przyznać trzeba, że malował on może i tematy typowe dla romantyzmu, ale jego technika pozostała klasycyzująca; inspirował się ingresem (motyw odalisek), ale też grupą nazareńczyków, którzy pozostawali pod wpływem wczesnego renesansu. pozostaje jednak istota obrazu, a nie jego oprawa; w tej kwestii hayez malował czysto romantycznie; jego portrety i sceny rodzajowe pełne są emocji, a kompozycje nierzadko nawiązywały do wydarzeń bieżących, bo było jednym z głównym celów malarstwa drugiej połowy XIX wieku.

pocałunek to scena wydawałoby się banalna. otóż widzimy parę ukostiumowaną na zamożnych średniowiecznych młodzieńców - widzimy drogie materiały i dodatki, nieokreślone wnętrze z kamienia. najpewniej jest to znany z romansów rycerskich nieszczęśliwy związek, który musi ukrywać się ze swoim uczuciem - w komnacie panuje mrok, zapewne spotkali się na sekretnej schadzce w środku nocy, jak to bywało ze średniowiecznymi kochankami. napięcie i dramatyzm wynikający z potrzeby odliczania chwil przy jednoczesnym pragnieniu zatracenia się w tej jednej konkretnej chwili, oddaje układ dłoni i ciał - ona wtula się w niego, on przyciska ją do siebie, zagarnia, żeby nacieszyć się na dłuższy czas tym namiętnym pocałunkiem. czułość gestów przy jednoczesnym napięciu erotycznym. scena wydaje się zatem uniwersalna; niby zatopiona w średniowiecznej estetyce, niby budzi skojarzenia ze znanymi nam historiami miłosnymi - a jednak nie przedstawia nikogo konkretnego, postaci pozostają anonimowe.

ten fakt pozwolił na ukucie teorii o drugim, alegorycznym sensie tej sceny. w końcu obraz powstał w roku 1859, znaczącym dla historii włoch - wtedy bowiem rozpoczęło się risorgimento. czyż nie można znaleźć słodszej alegorii dla złączenia się rozdartej przez tyle wieków italii, niż porównanie jej do pary kochanków, którzy z utęsknieniem, lecz nie do końca w przyjaznych warunkach, padają sobie wreszcie w ramiona i oddają się wspólnej przyjemności? to właśnie w roku 1859 sardynia, oraz podległe jej miasta, m.in. mediolan, wypowiedziały wojnę austrii, rozpoczynając proces zjednoczenia - to właśnie dziewczyna miałaby być ucieleśnieniem królestwa piemontu i sardynii, która łącząc siły z francją zaczęła ubiegać się o swoje. mężczyzna natomiast stanowić miał obraz włoskiego narodu - kolory jego stroju: czerwień, biel i zieleń, dzisiejsza flaga, miała nawiązywać do patriotyzmu i ciała, z którym złączyć miała się wyspa.  

mówi się, że włosy to najbardziej romantyczny i rozkochany naród w europie. być może ten obraz pokazuje, jak wyglądał włoski romantyzm i w jak plastyczny sposób włoski artysta pokazuje ważne wydarzenia dla historii swojego kraju. odzierając kompozycję z kontekstów historycznych, pozostaje on dla nas miłą sceną miłości między dwojgiem młodych ludzi, idealną do reprodukowania w najbardziej ckliwych momentach i filmach. ciekawe, czy włosi mają to nam za złe?

piątek, 19 lipca 2013

stogi siana moneta


niestety nie wszystkie filmy ze sztuką w tle są tak udane jak dzieła, które stają się ich "bohaterami pobocznymi". gdyby jednak zebrać najnowsze hity kinowe, w których pojawia się jakiś znany obraz albo chociaż wzmianka o artyście, to pokazuje to, jak zakorzeniona w naszej kulturze jest sztuka i jak chętnie czerpie z niej kinematografia. dla mnie to będzie okazja, żeby poczytać więcej o impresjonizmie i napisać o twórczości stogach siana claude'a moneta.

claude monet uznawany jest za ojca i najwierniejszego przedstawiciela impresjonizmu. to jego obraz impresja: wschód słońca zaprezentowany na wystawie w 1874 roku dał nazwę kierunkowi, a także stał się wizytówką impresjonizmu. namalowany w hawrze, mieście, które wychowało młodego moneta, pokazuje relacje między niebem a wodą, odbijające się w morzu słońce i drgania fal, pokazuje przyrodę w konkretnym miejscu, o konkretnej porze dnia, gdzie człowiek stanowi tylko integralną część krajobrazu, a nie istotną dla akademizmu dominantę obrazów historycznych czy portretu. tym obrazem i innymi moment dokonał przełomu w sztuce, choć nie można jedynie jemu przypisać zasług impresjonistów i ich roli w historii sztuki. na pewno claude monet był jednym z artystów, którzy rozumieli technikę i impresjonistyczny sposób myślenia, a także ostatnim, który pozostał jej wierny, kiedy nowe pokolenie artystów zaczęło już malować na sposób neoimpresjonistyczny, a dawni koledzy zaczęli szukać czegoś innego, znudzeni "nowatorstwem". 

istotne dla twórczości moneta było malowanie w plenerze, co nie było pomysłem impresjonistów, ale przez nich z pewnością rozpowszechnione; nie bez związku pozostaje rozwój technologii tworzenia farb - tubka z farbą, przez niektórych uważana za pierwszy ready-made, bo skracający pracę malarza o proces tworzenia środku malarskiego, a także lżejsze i przenośne sztalugi pozwoliły na faktyczne przeniesienie pracowni na świeże powietrze. za pierwszy obraz moneta namalowany w plenerze uchodzi płótno kobiety w ogrodzie z 1866 roku, będące preludium do właściwego impresjonizmu, ale ukazującym już preferencje kolorystyczne i inne podejście do kompozycji, patrzenia na rzeczywistość - poprzez światła i cienie. 

malarza zajmowały przede wszystkim różnice w oświetleniu, które wiązały się z rytmem pór roku, pór dnia, a także zmian pogody i położenia słońca. fascynacje tymi zmianami, potrzeba malowania pejzażu w fotograficzną precyzją i szybkością, dla oddania najbardziej aktualnego stanu przyrody, przełożyły się na liczne cykle obrazów przedstawiające stały motyw w różnej scenerii; po raz pierwszy jeden artysta poświęcał kilkanaście płócien temu samemu tematowi, czy była to weduta (parlament brytyjski), czy studium architektoniczne (katedra w rouen), czy przyroda (topole, lilie). na serię stogi siana składa się około 25 obrazów przedstawiających fragment pola w giverny, miejscowości w normandii, którą zamieszkał malarz w latach 80.-90. XIX wieku. jego dom znajdował się stosunkowo blisko pól, więc pomysł na serię przyszedł mu do głowy podczas spaceru po okolicy. dlaczego stogi siana? co w nich takiego szczególnego? może właśnie to, że nie wyróżniały się one niczym nadzwyczajnym, może to, że tak bardzo przypominały o życiu wsi, były odwzorowaniem rytmu jej pracy, lustrem rzeczywistości - może był to ukłon w stronę francuskich realistów, którzy tak chętnie malowali ludzi podczas pracy na polu, a monet chciał pokazał efekt ich całodziennej pracy? 

nie malował jednak tych samych stogów; z angielskich tytułów obrazów wynika różnorodność kopców - siano (haystacks), zboże (grainstacks), pszenica (wheatstacks), nie malował też wszystkich o tej samej porze dnia, co oczywiste. wcześniejszy cykl pochodzi z lat 1888- 1889 i zawiera dwa bliźniacze obrazy - ukazujące dwa stogi zboża, mniejszy i większy, na tle giverny, w wersji o wschodnie słońca oraz o zimowym poranku, a także jeden ob obraz przedstawiający samotny stóg na tle topolowego lasu. w drugiej serii obrazy powstawały między latem 1890 roku, a wiosną roku następnego. malarz zafascynowany był wyglądem stogów siana układanych po sierpniowych zbiorach, które pozostawały na polu do marca. na ten cykl składają się ujęcia niemal wszystkich pór roku i dnia - głównie o poranku czy wschodzie słońca, kilka o południu, z końca lata, z okresu zimowego czy na jesień. powtarzają się cztery rozwiązania kompozycyjne: z dwoma stogami siana, z których - jak wcześniej - jeden jest większy, mniejszy może być ucięty lub mieścić się w kadrze, potraktowane zazwyczaj od frontu, na jednej linii wytyczonej na środku płótna, w tle znajduje się las i góry (1); są też samotne stogi siana na tle topolowego lasu, a więc także powtórka z pierwszej serii, zatem i pewnie to samo miejsce (2); dalej znajdują się konfigurację dwóch stogów, większy i mniejszy, mniejszy schowany jest za większym, ujęte ze skosa, nieco z perspektywy żabiej (3); oraz przedstawiający przybliżony pojedynczy stóg niemieszczący się w kadrze (4)

(1) Claude Monet, Stogi siana w południe, 1890-91

(2) Claude Monet, Stóg siana - Efekt śnieżnego poranka, 1891

(3) Claude Monet, Stóg siana - Efekt śniegu, 1891

(4) Claude Monet, Stóg zbożna o wschodzie słońca, 1890-91

widoczne różnice w samej kolorystyce i sposobie malowania są właśnie odzwierciedleniem aktualnej pory malowania pejzażu. nie było jednak wykonalne, aby uchwycić jeden, konkretny moment, gdyż po prostu podczas malowania warunki mogły się zmienić, słońce zmieniło położenie, pogoda się zmieniła. nie było niczym niezwykłym dla artysty, aby "podkoloryzować" obrazy w pracowni, nadać im wygląd oparty na długich obserwacji atmosfery charakterystycznej dla danej pory dnia, ale przez to obrazy nie były do końca "fotografią" rzeczywistości, do czego w jakimś sensie dążyło malarstwo końca XIX wieku gdy na horyzoncie pojawił się konkurent w postaci aparatu fotograficznego. mimo pewnych "niedociągnięć" obrazy z cyklu były chętnie przyjmowane do galerii, a także stały się inspiracją dla fowistów, a także kandynsky'ego. na podstawie filmu "gambit" wnioskuję, że stogi siana zrobiły również wrażenie na jego twórcach; sam film natomiast dobrze oddaje wartość rynkową cyklu moneta we współczesnym świecie.