Szukaj na tym blogu

niedziela, 22 sierpnia 2010

pop-art wiecznie żywy

w telewizji ostatnio ukazuje się reklama pewnego samochodu.
reklama zawiera w sobie odniesienia do dzieł sztuki współczesnej i bardzo mi się podoba.
czas rozłożyć ją na czynniki pierwsze.


na początek od razu zauważalne nawiązanie do serigrafii andy'ego warhola. nic w tym dziwnego, przecież edycja zdjęć w ten sposób to chyba najmodniejszy sposób na avatar na portalach społecznościowych. każdy przecież chce być jak marylin monroe. a uproszczenie barw i konturów zakrywa niedoskonałości twarzy :)


Andy Warhol, Marylin Monroe, ok. 1962
*


tutaj się poddaję. można by to podciągnąć pod graffiti czy słynne kontury pewnego amerykańskiego grafficiarza, którego nazwisko wypadło mi z głowy. znajdę, bo to nie daje mi spokoju...
znalazłam! ów grafficiarz nazywa się keith haring, jednak ten element z reklamy aż tak nie przypomina charakterystycznych dla artysty prac. bowiem sam haring, amerykański artysta współczesny, uroczony w 1958 i zmarły w roku 1990 na AIDS, znany jest z obrazów przedstawiających komiksowe ludziki obwiedzione grubym czarnym konturem (stąd te kontury skojarzyły mi się z tym grafficiarze) poniżej umieszczam parę prac artysty, który powraca do łask w dzisiejszej modzie - jego nazwisko odnalazłam na kaloszach w sklepie obuwniczym ;)



*


a tutaj mamy "body", a raczej tęczowy action-painting (kojarzony oczywiście z jacksonem pollockiem)

*


a tutaj, proszę bardzo, nawiązanie do słynnej rzeźby roberta indiana z 1970 roku pt. love. projekt rzeźby powstał jako bożonarodzeniowa pocztówka na 1964 rok dla muzeum sztuki współczesnej w nowym jorku. sześć lat później wystawiono ją gotową, wykonaną ze stali. od 1975 roku stanowi stałą ekspozycję w indianopolis museum of art. charakterystyczny napis stał się symbolem pop-kultury, doczekał się wielu reprodukcji oraz wersji obcojęzycznych (włoskie amor czy hebrajskie ahava) przy okazji kampanii wyborczej baracka obamy w 2009 roku robert indiana stworzył nową wersję napisu ze słowem hope, także z charakterystycznie przekrzywionym "o".

Robert Indiana, Love, 1970
Robert Indiana, Hope, 2009

*



inspiracja stylem roya lichtensteina i jego sitodrukowymi komiksami złożonymi z charakterystycznych kropeczek. 
 Roy Lichtenstein, fragment We Rose Up Slowly, 1964
 Roy Lichtenstein, rzeźba z Barcelony i kropki

ciekawostka: za utworzenie wizerunku fikcyjnej grupy rockowej the C.M.O.N.S. odpowiada niemiecki artysta boris hoppek, który początkowo trudnił się grafficiarstwem, a teraz zajmuje się przede wszystkim malarstwem, fotografią, rzeźbą i instalacjami. wiele z jego prac nawiązuje do stylu the c.m.o.n.s., ponieważ motyw owalnej formy z czymś na kształt oczu, tworzący twarz, powtarza się w jego pracach. 
przeszłość hoppka jest nieciekawa, bowiem już od małego palił marihuanę i szybko rzucił szkołę. za pomocą komputera tworzył pierwsze grafiki i video. po odrzuceniu wniosku do akademii w dusserdorfie zajął się street artem. pod pseudonimem forty zaczął tworzyć graffiti w roku 1990, pięć-sześć lat później zaczął wystawiać swoje prace w kawiarniach, bankach i bibliotekach miejskich. później przeprowadził się do berlina, by kontynuować romans z grafficiarstwem. między latami 1993 a 2001 niemiecki pisarz bernhard van treeck pisał o nim w swoich książkach na temat street artu. potem hoppek przeniósł się do barcelony, by zapoznać się z hiszpańskimi tajnikami street artu. z pomocą hiszpańskich przyjaciół wziął udział w wystawach, a potem zajął się produkowaniem dzieł sztuki z kartonu (pierwszą była praca na bread&butter fashion fair w barcelonie, potem tworzył konstrukcje takie jak kartonową fasadę kościoła w 2010 roku na swab art fair w barcelonie). potem świat poznał jego sztukę przez reklamy opla i grupę the c.m.o.n.s.; w 2005 roku podjął się zaprojektowania maskotek na kształt jego bimbo dolls. postacie z the c.m.o.n.s. mają eliptyczne kształty, by można je było odróżnić od owalnych bimbo dolls. późniejsza twórczość hoppka wiąże się z hiszpanią i niemcami, tworzy instalacje i plakaty na rożne festiwale designerskie.