Szukaj na tym blogu

czwartek, 5 sierpnia 2010

wystawa czasowa w zamku królewskim w warszawie

otóż polską stolicę uraczyły swoją obecnością dwa obrazy z kolekcji muzeum książąt czartoryskich z krakowa. ponieważ wyprawa do muzeum kosztuje mniej niż dojazd do krakowa (1 zł za bilet tramwajowy i 10 zł na wstęp do zamku), każdy, kto mógł pobiegł obejrzeć te dwa światowej sławy obrazy, które - o dziwo! - znajdują się w polskich zbiorach. ze względu na szacunek do tych dwóch obrazów, zamek królewski postarał się o specjalny podest tworzący czerwony kącik dla damy z łasiczką oraz trochę mniej wykwintne wydzielone miejsce na obraz krajobraz z miłosiernym samarytaninem rembrandta.

dama z gronostajem
znana również jako dama z łasiczką to jedyny tak znany obraz pędzla leonarda da vinci w polsce.
autor: leonardo da vinci
rok: 1483-1490
technika: olejna z użyciem tempery na desce orzechowej, wymiary: 54,7 x 40,3,
co się na nim znajduje?: dama z łasiczką to portret cecylii gallerani, kochanki księcia mediolańskiego ludovico sforzy
tajemnica: oczywiście w postaci zwierzątka trzymanego na rękach modelki. już sama rozbieżność związana z tytułowaniem obrazu sugeruje, że do końca nie wiadomo, jakim zwierzątkiem jest ów coś, co tak wdzięcznie wije się na łonie modelki. ów gryzoń może być i gronostajem, i łasiczką, a nawet fretką-albinosem. co ciekawe, wykorzystanie takiego "rekwizytu" ma aż dwa uzasadnione przyczyny; po pierwsze, jeśli wierzyć, że ów zwierzątko jest gronostajem, można doszukiwać się związku między grecką nazwą zwierzątka galée a nazwiskiem portretowanej - gallerani. po drugie, znając przydomek nieszczęsnego księcia ludovico, a mianowicie ermelino, które po włosku znaczy właśnie "gronostaj", trudno już o nieprzyznanie leonardowi tytułu geniusza, który - jako człowiek renesansu: inteligentny, utalentowany, wykształcony - potrafił wykorzystać oba przypadkowo pasujące do siebie szczegóły, by nadać zwierzątku symboliczne znaczenie. co ciekawe, zwierzątko jest białe, uznawane za albinosa bądź po prostu wyjątkowo blade - i tutaj można doszukać się analogii do drugiego przydomku księcia mediolańskiego maur, które wzięło się od jego śniadej cery. można zatem pokusić się o interpretację, że zwierzątko tak czule trzymane na łonie modelki to metafora ich związku, delikatne podkreślenie ich romansu, z którego niedługo miał narodzić się syn (zwierzątko bowiem na podobno zakrywać rosnący już brzuszek modelki). dowodem na nawiązanie do przyszłego macierzyństwa może być fakt, że łaciszka w antyku była symbolem stanu błogosławionego.
niespodzianka: badania z 1992 roku dowiodły, że pierwotnie tło znajdujące się za plecami modelki ukazywało pejzaż, tak jak w innych portretach renesansowych, jednak potem ów tło, zgodnie z późniejszą modą, zamalowano na czarno.

Leonardo da Vinci, Dama z gronostajem, ok. 1483-1490

krajobraz z miłosiernym samarytaninem

nazywany także pejzażem, jest to jeden z sześciu pejzaży olejnych autorstwa rembrandta. nie jest to jedynie dzieło holenderskiego mistrza - którego majstersztykiem były jednak portrety - w zbiorach polskich, aczkolwiek w przypadku takiego nazwiska każda praca w naszych zbiorach wymaga krzyku i zainteresowania
autor: rembrandt harmenszoon van rijn
rok: 1638
technika: olej na desce dębowej
co się na nim znajduje?: obraz przedstawia duży fragment przestrzeni przedstawiającej jezioro i skrawek lasu w świetle zachmurzonego od nadchodzącej burzy nieba. najważniejsza postać obrazu, czyli sam samarytanin pomagający bliźniemu w potrzebie (postać mająca swoje źródło w ewangelii św. łukasza) znajduje się jednak w rogu, jakby przytłoczona przepysznym krajobrazem z zakłębionymi chmurami i szczegółowo namalowanymi liśćmi w koronach drzew, nie wyróżniająca się na tle ciągle zmieniającej się przyrody. u rembrandta, malarza duszy, postać człowieka jest częścią natury; misternie nakreślone zjawiska pogodowe zdają się oddać magię niezwykłego, bo bezinteresownego, czynu samarytanina, dodatkowo podsuwając odbiorcy pojęcie o jego fizycznym zmęczeniu wiążącym się z pomocą innym ludziom.
tajemnica: tajemnicą obrazu może być sposób, w jaki malarz namalował światło. ów pejzaż wydaje się stosunkowo ciemny, przewaga brązów i oliwkowych zieleni jakby odejmuje jakikolwiek blask obrazowi. jednak patrząc uważniej można znaleźć kilka niepozornych źródeł światła rozkłada się czerwonawą plamą na piaszczystej drodze, biegnie cienkimi nitkami ścieżek i grzbietów wzniesień, tli się ciepłmi odblaskami u podnóża odległego miasta i pośród listowia rozłożystych drzew, aż wreszcie eksploduje rozległą masą ostrej jasności kładącej się na zielonych polach. (janusz wałek, "światło pod farbą") jak zastanawia sią autor eseju, czy to światło jest tylko niewyraźnym promieniem słońca zza chmur, czy może jakieś tajemnicze cząstki energii zmuszające widza do zastanowienia się nad historią samarytanina?
niespodzianka: interpretacja obrazu sugeruje, że kłębiące się na niebie burzowe chmury to metafora zła, ludzi obojętnych na ludzkie cierpienie, którzy gdzieś tam przemijają, a przebijające się przez nie nikłe promienie słońca to promyk nadziei w postaci ludzi miłosiernych, którzy dają pociechę i żyją wiecznie dzięki swoim czynom.


Rembrandt Harmenszoon van Rijn, Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem, 1638